
Mała czarna
Ależ to były poszukiwania…
Zgłosiła się do mnie znajoma, która widziała, że “bawię się” w stylizację i odnawianie mebli. Okazało się, że akurat się przeprowadziła do nowego domu i bardzo, ale to BARDZO POTRZEBUJE mebla, który mogłaby postawić w jednym ze swoich kątów w salonie… (założę, się, że monsz był równie bardzo, ale to BARDZO ZADOWOLONY z pomysłu…). Ale jak życie pokazuje, w pewnych kwestiach, Panowie, nie macie zbyt wiele do powiedzenia… 😀
Mebla żadnego nie miała, więc zaczęły się poszukiwania. Wytyczne były następujące:
*nie za szerokie, bo obok jest kanapa, więc się nie zmieści
*dość wysokie, żeby było jak najbardziej pojemne przy swojej nieszerokości
*najlepiej, żeby miało jak największą ilość szuflad i jak najmniejszą ilość szafek, ponieważ obok będzie stał stół z krzesłami, więc musi zostać zachowane miejsce na otwieranie i wyciąganie różnych różności z wnętrza przyszłego mebla. Swoją drogą to bardzo słuszny i ważny punkt. Bardzo często finalny wygląd tak przysłania inne ważne kwestie, że zapomina się o tym, czy mebel w ogóle będzie funkcjonalny.
*ma być drewniany, finalny odcień drewna dość ciemny z czarnymi elementami. Tutaj ten punkt był dość nieprecyzyjny, więc dawał dużą swobodę wyboru, jednak w połączeniu z resztą punktów… robiło się “wąsko” 😀
Poszukiwania były bardzo intensywne. Padło wiele nieudanych propozycji, ale każda z nich przybliżała nas do znalezienia mebla idealnego, ponieważ dawała informację na temat tego, co nie pasuje, na co zwrócić uwagę. Finalnie została znaleziona ONA, komoda z pięcioma szufladami, a więc jak największa ergonomia użytkowania 🙂 Komoda była w stanie idealnym: prowadnice w szufladach działały jak marzenie, szuflady idealnie równe, konstrukcja stabilna, zero robactwa czy innych lokatorów, zero nieprzyjemnego zapachu. Nic, tylko BRAĆ I DZIUBAĆ!


I teraz nadszedł czas na projekt i profesjonalną wizualizację! To była absolutna profeska. Kasia z menszem musieli wykazać się ogromną wyobraźnią, ponieważ to co dostali ode mnie, troszkę odbiegało od finalnego looku…:D :



Z serii : “ZNAJDŹ RÓŻNICE I W OGÓLE ZORIENTUJ SIĘ O CO CHODZI”… Ale nie byłam taka, wyjasniłam o co chodzi w każdym z “rysunków”.
Propozycje były następujące:
- Pomalowane na czarno: brzegi blatu oraz podstawa, pomalowane obramowania szuflad, skos z frezami (w całości)
- Pomalowane na czarno: brzegi blatu oraz podstawa, pomalowane obramowania szuflad, lewa i prawa strona korpusu, frezy na skosie
- Pomalowane na czarno: brzegi blatu oraz podstawa, pomalowane obramowania szuflad, skos z frezami, jednak frezy pozostały w kolorze drewna, czyli podobnie do opcji 1. , jednak z wyeksponowanymi frezami. Najtrudniejsza i najbardziej czaso- i pracochłonna wersja 😉
Jak widać po efekcie końcowym, padło na szczęśliwa opcję nr 3!!!
Kolejność prac była nastepująca:
- dokładnie umyć mebel i zmatowić wszystkie elementy, które będą pomalowane na czarno
- zeszlifować żółty lakier praktycznie ze wszystkiego: powierzchni blatu, powierzchni frontów, boków korpusu oraz frezów na skosach (czyli ze wszystkiego, co nie będzie pomalowane czarną farbą)
WAŻNA UWAGA!!!
Jeśli demontujecie szuflady/fronty, warto je ponumerować lub jakkolwiek pooznaczać, żeby po skończeniu prac każdy z elementów trafił na swoje stare miejsce. Jest to niezwykle ważne, ponieważ zamiana kolejności szuflad/frontów w 90% (strzelam, nie znam dokładnych statystyk) spowoduje, że nie będą one pasować. Pojawią się niechciane różnice w wysokościach brzegów, może nawet szpary.
No i zaczęło się malowanie, bejcowanie, lakierowanie, oklejanie itd: Wyglądało to mniej więcej tak:



